Re: fotografia- analogowa- cyfrowa...
Dzisiaj pojechałem sobie szukać wiosny. W końcu grudzień, prawie Sylwester no to zaczynać można
A wyszło tak że zaliczyłem pierwszą glebę w tym roku i mam nadzieję że ostatnia. Mało tego, wyglebiłem Revere.
No bo widoki były super i zapuściłem się trochę przez pola.
Jednak opony szosowe nie nadają się na błoto, chociaż jechało się zabawnie
A to miejsce mojej gleby. Diabli mnie podkusili żeby na trawkę se wjechać. A to taka maź że masakra. Walnąłem więc eleganckiego animka
Upierniczyłem Ceratopsa w tej mazi. Najlepsze było jednak to jak podnosiłem sprzęta. Kurna, wszystkie łapy mi się rozjeżdżały, uj..... się błockiem
jak niemiecki żołnierz wiosną na froncie wschodnim. Normalnie błoto nawet na kasku jakimś cudem się znalazło.
Najlepsze było to że nawet nikt nie widział i musiałem się śmiać sam z siebie.
Jak już się wyśmiałem to pojechałem dalej na poszukiwania jakiegoś karchera. Znalazłem na stacji jakieś 15 mil dalej. Gdy wlazłem do środka to pani
benzyniara
takie oczy zrobiła, po czym
chyba popuściła w majtki ze śmiechu. Jak już upewniła się że
nie trzeba dzwonić po pogotowie to dała mi kod do tej piekielnej machiny. Przy okazji sprawiłem trochę radości pewnej parze
która tankowała blaszaka. Po prostu sam siebie nie mogłem pierdyknąć z tej sikawki i poprosiłem ich o pomoc.
Tym sposobem wiem już jak czuje się motór gdy go karcherem traktujemy.
Nic to, parka wymyła mnie, ja motóra i do domu. W sumie walnąłem 150 mil i wróciłem o 19-tej. Pewne jest że Revera jest odporna
na gleby ale światło ma do kitu. Trzeba to będzie poprawić.
--- przy okazji test starego eos 350 D z kitowym szkłem pamiętającym czasy filmów 35mm. Wtedy był zapchajdziurą do korpusów że szkoda
gadać a z cyfrakiem to całkiem kaplica. Zdjęcia zdechlaste po prostu, a to co widać wyżej to już po gimpologii żeby z tej mgły coś wydobyć.