Jechałem tam w minutę po wypadku... gość w krótkich spodenkach i t-shircie, wystrzeliło go kilkanaście metrów dalej. Próbował się podnieść więc miejmy nadzieję że będzie ok. Ale maszyna wyglądała masakrycznie, części mną kilkadziesiąt m rozrzucone...

Mój ojciec mówił, że jak przejeżdżał to koleś z motoru siedział na schodach z głową w dłoniach, także kręgosłup pewnie cały. Mi wypadek dał do myślenia i znów zakładam nakolanniki do zbroi - mniej wygodnie ale bezpieczniej.

Masakra, a we Wrocku to 80% jeżdżących właśnie tak ubranych jeździ. Może to do nich dotrze.

U nas to samo. Ludzie białe adidaski na nogach i krótkie spodenki + rękawek. Ja jak jadę do garażu tak ubrany to się dziwnie czuje a oni tak na co dzień ale nie ma się co dziwić, zdawałem prawko w grudniu i na egzamin ludzie przyszli z jeansach, adidaskach i kurtkach wiosennych. Jak na nich spojrzałem i egzaminator powiedział, że 8 osób zdaje na moto to nie mogłem uwierzyć.
Geneza takich zachowań jest prosta. Kupują anglika rozbitego za grosze, kasy starcza jeszcze na kask i latają a ciuchy kupią później czyli nigdy a szpan nad jeziorem jest więc im wystarczy.

A co to ma do rzeczy? To jest egzamin, a nie jazda na torze. W kombikach mają przychodzić na egzamin? Skąd wiesz czym oni będą jeździć w przyszłości? Nie koniecznie wszyscy będą na plastikach lub nakedach śmigać - niektórzy dosiądą qauadów i będą się ubierać w bojówki i bluzy, niektórzy chopperów i będą zakładać skórzane kamizelki i jeansy - więc po co im profesjonalne kurtki i gacie na moto, jak i tak nie będą w tym jeździć? Tylko na egzamin? Bez sensu takie myślenie, dlatego egzaminator nie czepiał się strojów zdających - w polsce obowiązkowy jest tylko kask (tak samo jak w innych krajach Europy).

No bez jaj na egzamin przychodzić w pełnym stroju tym samym sugerując (niekoniecznie to musi być prawda) że się śmiga bez uprawnień. Jak zdawałem w mojej grupie było dwóch śmiałków w kombinezonach, przyjechali na egzamin na motocyklach, obaj polegli na placu.

Jadąc na Grunwald jadący przede mną 300m motocyklista (chyba CBR 600) z plecaczkiem zahaczyli lusterkiem o auto i bęc. Na szczęści nic poważnego im się nie stało (bez większych obtarć) ale i tak od tego momentu wiedziałem dlaczego meczę się tekstach.

Zarówno motocyklista jak i plecaczek mieli krótkie spodenki i koszulkę + plecaczek japonki ...

Ja też nie jechałem w stroju na moto, bo nie miałem, ale miałem wysokie buty spodnie nieprzepuszczające wiatru i kurtkę narciarską. Przy 4 stopniach na dworze jazda w obcisłych krępujących ruchy jeansach i adidaskach to wg mnie głupota. A propos strój na moto miała jedna laska - nie zdała na 8

Nie ma co uogólniać, mi instruktorzy mówili że jest mile widziane mieć odpowiedni strój na egzaminie. Poza tym, ja byłem ubrany w tekstylia odpowiednie i jakoś zdałem za pierwszym razem :-)

Pies im mordę lizał, tym wszystkim kolesiom w adidaskach czy klapkach i w krótkich spodniach. Jak się taki wywali, to zrozumie, dlaczego inni jeżdżą w ochraniaczach, ale przecież każdy ma swój rozum i pełne prawo poobdzierać się do kości

Ja na egzaminie miałem tylko swoje rękawice (bez rękawic jeździć nie umiem ) i buty, które były przykryte jeansami, więc ich nie było widać. Jakbym wparował tam w całym kombi, to na bank bym nie zdał, ot tak trzeba oblać 'pewniaka' dla zasady.

Wczoraj jak jechałem sobie z kumplem na trasie (wtedy miałem jakieś 110 km/h), dojechał do mnie jakiś kolo, oczywiście w białej koszulce i krótkich spodenkach. I tak jechał za mną, nie wyprzedzał mnie. Myślałem, że to CBR na początku, więc tak sobie myślę pokaże mu co potrafi V'ka i bez redukcji dzida Jechał trochę za mną, raz go zgubiłem, jak w końcu dojechał do mnie i mnie wyprzedził, okazało się, że to VTR 1000 i koleś, którego już kiedyś też widziałem jak na trasie jechał tak samo ubrany. Jak widać będzie tak jeździł do póki się nie poskłada, czego oczywiście mu nie życzę.

Ale smęcicie... żyjcie i dajcie żyć innym

Ja ostatnio jadąc pod Świeciem autem firmowym widziałem kolesia jadącego czoperkiem w krótkich gaciach i koszulce, na głowie miał "orzeszka", a na nogach japonki hahahah Wprost nie mogłem się wtedy powstrzymać od śmiechu. A następnego dnia w Toruniu widziałem kolesia jadącego jakimś enduro bmw, który miał ubrany integralny kask i kominiarkę, koszulę z krótkim rękawem (nie T-Shirt tylko koszulę), spodnie od garnituru i lakierki do garnituru heheheheh Śmiesznie koleś wyglądał.

Popieram. Jeżeli chcą jeździć w spodenkach, a potem się poobdzierać to ich sprawa. Rok temu przy 30 stopniach w cieniu próbowałem po mojej miejscowości jazdy w spodenkach i rękawku. Po rozpędzeniu się do 100 km/h wróciłem po ciuchy tekstylne. Nie dość, że robi się wtedy tak nie przyjemnie chłodno to jeszcze bliskie spotkanie z owadem jest dosyć bolesne

Póki nie zostawią skóry na asfalcie to się nie nauczą. Nawet mi ich nie żal...

Jak jadę czasem gdzieś kawałek i zakładam tylko jeansy i t-shirt jakoś goło się czuję i rzadko tak robię, ale rękawice i kask zawsze. Co do jazdy na co dzień jeszcze jak wielu to nie widzę tego a jak niektórzy tak potrafią na trasie... do pierwszej gleby (i w orzeszku to może nie być następnej szansy). Ale kompletnie nie rozumiem jazdy (to samo w samochodzie) w klapkach, japonkach itp. dla mnie to mega głupota!!!

Nie wiem czy to szpan, czy wiara w swoje umiejętności czy po prostu nie posiadanie odpowiednich ciuchów... Ja ani razu nie wyjechałam w spodenkach czy koszulce. W adidasach dziwnie mi się biegi zmienia bo zawszę jeżdżę w Sidikach i jestem przyzwyczajona, tak samo bez rękawic nie potrafię wsiąść na moto. A jak jest na prawdę gorąco to skórę zmieniam na lżejszą Alpinę z meshu no i jeansy (jak np. jadę do szkoły czy pracy). Tylko ochraniacze na kolana muszę dokupić.

Lepiej odrobinę się spocić niż zostawić skórę na asfalcie

Zakupiłem i zbroję i nakolanniki więc upał nie taki straszny... I bez tego nie wsiadam na moto. Różnych dziwaków widziałem (gościa na enduro w koszuli i dżinach też), ale dziś lekko się zdziwiłem, bo takiego widoku to jeszcze nie widziałem... Koleś jakimś ścigiem w krótkich spodenkach, addidaski i bez koszulki. Obowiązkowa dziara na łapie

A ja dziś wracając do domu widziałem na obrzeżach Pruszkowa wypadek. Klient jechał na DT125 i wypierdzielił się na środku skrzyżowania. Są tam koleiny, a jemu chyba skręcanie nie wyszło, z resztą głowy nie dam, widziałem tylko jak upada, nie jestem pewny czemu. Prędkość zerowa, może ze 20km/h, szybciej się nie da, bo droga dziurawa, widoczności brak. Podjeżdżam bliżej, no i co widzę? Okazuje się, że to chłopak, z którym chodziłem do podstawówki, skończony gamoń, za wrodzony intelekt powinien dostać dożywotni zakaz prowadzenia wszystkiego, czego tylko można zakazać. Moto nie było nawet jego, pożyczył od kolegi "przejechać się" i właśnie ci koledzy do niego podbiegali. A jak wyglądał strój naszego nieszczęśnika? Adidaski, krótkie spodenki i już, koniec ubioru. Bez koszulki, bez kasku. Lewa noga starta z boku, cała czerwona - od buta do spodni. Lewa ręka od łokcia do ramienia. Jeszcze na klacie i brzuchu trochę poobcierany. No i łeb sobie rozbił, ale nie jestem pewny z której strony, bo i na twarzy miał krew i z tyłu głowy. Przypominam - prędkość najwyżej ze 20km/h